Przejdź do głównej zawartości

Polecane

'Najsłabsze ogniwo' Robert Małecki

 ' Zło czai się w każdym z nas. Dlatego wszyscy jesteśmy podejrzani.' Piotr Warot jest znanym autorem powieści obyczajowych. Pewnego dnia podczas rodzinnego grilla, którego jest organizatorem ginie jego brat wraz ze swoją dziewczyną. W pierwszej chwili rodzina myśli, że młodzi chcieli pobyć tylko we dwoje i pewnie zaszyli się w jakimś SPA na romantycznym wyjeździe. Kiedy jednak kolejne dni nie przynoszą żadnych wieści od Aleksa i Aliny sprawa wydaje się jasna- stało się im coś złego. Na dokładkę ze swojego domu ucieka młody Kuba Magiera- sąsiad Warotów. Czy zaginięcie tej trójki ma coś ze sobą wspólnego? Przez jakie trudności będzie musiał przebrnąć główny bohater, by dosięgnąć prawdy i oczyścić się z niesłusznie stawianych zarzutów? Robert Małecki serwuje swoim czytelnikom historię pełną napięcia i tajemnic czyhających na każdym kroku. Nie możemy być pewni, kto mówi prawdę, a kto stara się za wszelką cenę ukryć różne fakty mające wpływ na główną sprawę. Mkniemy między taje

[WYWIAD Z AUTOREM] Hubert Hender

Zapraszam serdecznie na moją rozmowę z Hubertem Henderem, autorem m.in "Lęku", który miałem przyjemność czytać i recenzować dla Was. (link do recenzji >>KLIK<< )


zdjęcie przesłane przez autora


Skąd czerpie Pan inspiracje do swoich książek?

Inspiracji szukam wszędzie, a bywa to proces nieprzewidywalny, kompletnie zaskakujący i nie zawsze dający się w pełni kontrolować. Wielką rozbudowaną fabułę można wykreować z małego impulsu, jednej idei, przedmiotu, słowa, podejrzewam że nawet gestu.
We mnie pomysły rodzą się nagle. Pojawia się najczęściej jakiś zalążek, na przykład pierwsza scena od której ma się rozpocząć powieść, i po jej napisaniu historia zaczyna żyć własnym życiem. Idzie to mniej więcej jak układanie cegieł z których budujemy ścianę, potem duży dom. Wiem, z czego się będzie składać ten dom, ale nie zawsze wiem, w którym miejscu pojawi się konkretny element. Z moim pisaniem jest trochę podobnie, aczkolwiek trzeba zawsze pamiętać, że wszystko musi do siebie pasować.
Nieco łatwiej jest z jakimś cyklem, a ja właśnie nad taką rzeczą nieustannie pracuje. Mam jednego bohatera, który ma swoje prywatne i zawodowe życie. Niemal każde jego działanie może skutkować jakimś następstwem, który mogę rozwinąć w kolejnej części książki bądź w następnym tomie. Piszę więc nie tylko historie kryminalne, ale piszę opowieść o jakimś konkretnym człowieku. Mam wobec Marka Iwanowicza pewien założony plan i łatwiej mi jest go rozłożyć na wiele tomów, niż ściskać go w jednym.


Jak powstają Pana książki? Przygotowuje się Pan jakoś do tworzenia świata w nich przedstawionego?

Książki powstają dość szybko, samo napisanie trwa kilka miesięcy codziennej pracy, czasami piszę z przerwami kilkudniowymi. Mówię o samym etapie napisania, potem dochodzi cała masa pracy redaktorskiej – etapu nieco mniej szalonego i kreatywnego jak wymyślanie historii od zera.
Nie narzucam sobie żadnego rygoru pod postacią codziennego limitu znaków czy stron, bo uważam to za sztuczny twór, który dla niektórych osób może się okazać zwyczajnie zgubny. Można sobie narzucić za to inne zadania – że codzienne coś piszę bądź codziennie wymyślam nowe sceny, bohaterów, ale nie zawsze musi się to przekładać jeden do jednego na napisane określonej objętości.
Wracając do głównego pytania, owszem, każda książka musi mieć swoje podłoże w postaci jasno określonych wątków, pojedynczych wydarzeń, bohaterów, których to wrzucam do rzeczywiście istniejącego świata. Takiego, którego można poznawać niemal z mapą w dłoni (wystarczy wziąć do ręki mapę regionu jeleniogórskiego i zobaczyć, że prawie wszystko się tam zgadza). Staram się pisać o miejscach rzeczywiście istniejących, każda moja książka osadzona jest w realnych miejscach, miejscowościach, a bohaterowie chodzą i jeżdżą po istniejących ulicach. Stosuję oczywiście czasami metodę niewielkiego ich przekształcania, zacierania, rozmywania, jeśli uważam, że mogłoby to komuś zaszkodzić albo wówczas, gdy naprawdę istniejące miejsce lepiej jest lekko zmodyfikować.
I każda taka praca, każda napisana książka musi być poprzedzona gruntownym przygotowaniem miejsca, poznaniem ulic, topografii, rozlokowania charakterystycznych punktów. Robię to przede wszystkim w wyobraźni, ponieważ dobrze znam opisywane przez siebie miejsca i nie muszę mieć przed sobą cały czas rozłożonej mapy, ale w dość ważnych scenach muszą mi się zgadzać odległości, charakterystyczne punkty miasta, urzędy czy punkty usługowe. Wynika to również nie tylko z samego faktu, że lubię mieć poczucie dość rzeczywistego odwzorowania miejsca, ale również dlatego, że gdy piszę, widzę każdą sceną, każdy ruch swojego bohatera. Piszę obrazami, więc gdybym nie widział tych wszystkich rzeczywistych miejsc, trudniej by mi się pisało.


Jaki gatunek jest Panu najbliższy? Po jakie książki najczęściej Pan sięga?

W ostatnim czasie najwięcej czytam reportażu, by być bliżej ludzi, bohaterów, którzy nigdy tymi bohaterami nie chcieli się stać albo stali się nimi zupełnie przypadkowo. Patrzę na ludzkie życia od strony ich codzienności, ich problemów, zmagań, cierpienia. Trawię to w sobie i wyciągam ciche wnioski. Lubię również reportaże śledcze. Ale w sumie już chyba coraz rzadziej posługuje się gatunkowaniem książek i mówieniem, że czytam taki a taki gatunek.


Czy bohaterowie Pana książek mają swoje odzwierciedlenie w świecie realnym, czy są od początku do końca wymysłem Pana wyobraźni?

Każda opisywana przez mnie postać jest wymyślona od początku do końca. Nie czerpię z rzeczywistości. Byłbym wobec siebie nie w porządku, jeśli poszedłbym na taką łatwiznę i zaimplementował do powieści osobę, która żyję naprawdę. Wiem jednak, że wielu pisarzy posługuje się takimi metodami. Mają jednak, jak podejrzewam, jakiś w tym swój cel i nie ukrywają tego, że ich bohaterowie mają swoje rzeczywiste pierwowzory. Ma to jednak swoje uzasadnienie i w pełni je rozumiem.
Ja jednak nie miałbym w tym żadnego interesu ani nie czerpał żadnej przyjemności, gdybym miał gotowe już wzorce. Myślę, że ilu autorów, tyle odpowiedzi na to pytanie i tyle samo rozwiązań.


Pana ulubione zajęcie poza pisaniem?

To na pewno czytanie i bardzo szeroko rozumiane przyglądanie się światu. Uwielbiam też słuchać ludzi. Chyba w ogóle jestem dobrym słuchaczem, wsłuchuję się w to jak ludzie mówią, jak się wypowiadają, jak wyglądają. Lubię w ogóle obserwować, bo potem robię z tego kolaż w wyobraźni. Żeby mieć o czym pisać, żeby mieć bogaty zasób elementów składowych do powieści, trzeba mieć wyczulone receptory, zmysły. W tym również zmysł obserwacji.


Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnego Pana dzieła?

Oczywiście, kolejna książka jest już na ukończeniu, pewnie parę tygodni zajmie mi jej uformowanie w ostateczny kształt. A w głowie i na papierze już migocą gotowe już zdania, które czekają na napisanie kolejnej części cyklu o Marku Iwanowiczu. Do którego przeczytania serdecznie zachęcam.

Bardzo dziękuję za rozmowę!! ; )

Komentarze