'Najsłabsze ogniwo' Robert Małecki
'Zło czai się w każdym z nas. Dlatego wszyscy jesteśmy podejrzani.'
Piotr Warot jest znanym autorem powieści obyczajowych.
Pewnego dnia podczas rodzinnego grilla, którego jest organizatorem ginie jego
brat wraz ze swoją dziewczyną. W pierwszej chwili rodzina myśli, że młodzi
chcieli pobyć tylko we dwoje i pewnie zaszyli się w jakimś SPA na romantycznym
wyjeździe. Kiedy jednak kolejne dni nie przynoszą żadnych wieści od Aleksa i
Aliny sprawa wydaje się jasna- stało się im coś złego. Na dokładkę ze swojego
domu ucieka młody Kuba Magiera- sąsiad Warotów.
Czy zaginięcie tej trójki ma coś ze sobą wspólnego? Przez
jakie trudności będzie musiał przebrnąć główny bohater, by dosięgnąć prawdy i oczyścić
się z niesłusznie stawianych zarzutów?
Robert Małecki serwuje swoim czytelnikom historię pełną
napięcia i tajemnic czyhających na każdym kroku. Nie możemy być pewni, kto mówi
prawdę, a kto stara się za wszelką cenę ukryć różne fakty mające wpływ na
główną sprawę. Mkniemy między tajemnicami w jej poszukiwaniu odkrywając kartę za kartą. Poznajemy różnych
bohaterów i dopiero z czasem widzimy powiązania między nimi. Wszystko dzieje
się po coś...
W książkach Małeckiego bardzo lubię i cenię to, że nie musi
z nich tryskać krew, czy rozczłonkowane ciała, by wywołać multum emocji w
czytelniku. Autor doskonale wprowadza w całą atmosferę powieści, oplata krok po
kroku, byśmy mogli poczuć się uczestnikami całej akcji. Dzieje się ona w okolicach,
jak i samym Toruniu, w którym mieszkam, co tradycyjnie jest dla mnie smaczkiem
i działa na wyobraźnię( nie jeden raz tankowałem na wspominanej w powieści stacji
paliw, czy jadłem w dwóch fast foodach mieszczących się na Grudziądzkiej). Po
takich wydarzeniach już nigdy nie patrzy się na te miejsca tak samo ;) Na
stronach najnowszej powieści spotkamy również ‘puszczenie oczka’ od autora
wspominającego koleżankę po piórze, która niedawno miała również premierę
swojej książki.
Jedyną wadą książek Roberta jest fakt, że wyczekuje się ich
z niecierpliwością, a później pochłania się w ciągu chwili, bo tak bardzo nie
można doczekać się ich zakończenia. Czytając ostatnie sceny ‘Najsłabszego
ogniwa’ odczuwałem jeden wielki ścisk w żołądku spowodowany ciekawością i
poznaniem finału historii. Tradycyjnie Małecki z książki na książkę podnosi
sobie poprzeczkę coraz wyżej. Pozostaje czekać, czym uraczy nas kolejnym razem.
Komentarze
Prześlij komentarz