Przemysław Semczuk niejednokrotnie w swoich książkach
opisywał życie i historie polskich seryjnych morderców. Tym razem w swojej
najnowszej książce zajął się Karolem Kotem. Zapraszam na recenzję ‘M jak
morderca. Karol Kot- wampir z Krakowa’
Kraków, wrzesień 1964r. Miasto obiega informacja o
grasującym mordercy, który napada kobiety.
Pierwszą ofiarą staje się Maria P., która zostaje dźgnięta nożem w
przedsionku kościoła Sercanek. Dwa dni później zostaje zaatakowana Franciszka
L. Obie kobiety przeżyły . Takie
szczęście nie spotkało trzeciej- Marii P, która została napadnięta pod koniec
września i zmarła po przewiezieniu do szpitala. Mieszkańców Krakowa obiegł
ogromny strach, kobiety bały się same wychodzić z domu. Milicja starała się na
łamach gazet dementować plotki o kolejnych napaściach, jednak bezskutecznie-
mieszkańcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego co się dzieje.
W lutym 1966 roku morderca znów uderzył. Jego ofiarą padł
11-letni chłopiec. W mieście po raz kolejny zawrzało, a mieszkańcy robili
wszystko, by dociec tego kim jest zwyrodnialec. Niestety nie przyniosło to
żadnych efektów i mężczyzna nadal pozostawał anonimowy. W maju Małgosia P. cudem uniknęła śmierci, po
tym jak nożownik zadał jej kilkanaście ran kłutych.
Przez dług czas nikt nie podejrzewał młodego Karola Kota o
to, że stoi za tymi wszystkimi sprawami. Był bardzo nielubiany w szkole,
koleżanki się go bały, wszyscy mówili, że jest dziwny. Nikt jednak nie
pomyślał, że chłopak mógł dokonać czegoś tak strasznego. Jego dziwne opowieści
i pomysły zostawały bagatelizowane i nikt nie przywiązywał do nich uwagi.
W dzisiejszych czasach monitoringu na ulicach, portali
społecznościowych i nowoczesnych technologii z całą pewnością znalezienie
sprawcy byłoby o wiele łatwiejsze i zajęłoby mniej czasu. Wtedy nikt ze szkoły
nie reagował na to, że uczeń zachowuje się tak, a nie inaczej, że ma zaburzenia
psychiczne. Nie do pomyślenia dziś jest
również postawa pani psycholog, która na schorzenie Karola poleca jakieś
witaminy. Tamte czasy znam tylko z opowiadań, ponieważ urodziłem się
kilkanaście lat później i być może dlatego też jest to dla mnie tak
niezrozumiałe.
Przemysław Semczuk stworzył bardzo dobry, rzetelny reportaż.
Widać, że musiał włożyć niemały trud, by dotrzeć do akt, ludzi, którzy znali
Karola Kota. Zresztą na końcu książki sam przestawia czytelnikom proces zbierania materiałów itd.
‘M jak morderca. Karol Kot- wampir z Krakowa’ to mocna,
uderzająca książka. Jednak z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić!
Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki oraz Autorowi
za udostępnienie książki do recenzji
Komentarze
Prześlij komentarz